Trzeci najazd Marsjan

4 minuty czytania

okładka, trzeci najazd marsjan

Muszę szczerze się przyznać, że z polskim science-fiction jestem nieco na bakier. Jedynym autorem, którego wiele książek przeczytałem, jest Stanisław Lem, innych pisarzy liznąłem jedynie pojedyncze pozycje. Stąd też o panu Marku Oramusie dowiedziałem się dopiero, gdy dostałem jego najnowszą książkę do recenzji. Wnet w ruch poszedł wujek Google i przejrzałem kilka komentarzy dotyczących poprzednich utworów wymienionego pana. Generalnie obraz, jaki uzyskałem, mówił, że dzieła te są bardzo poczytne i mają dobre opinie wśród czytelników. Dodatkowo, opis na okładce był co najmniej intrygujący i kazał niezwłocznie zabrać się za książkę. Podbudowany, nie zwlekałem dłużej i wziąłem się za lekturę.

Pierwsze strony pozwalają zaznajomić się z sytuacją polityczną roku 2032. Z powodu efektu cieplarnianego, Morze Arktyczne stało się żeglowne przez cały rok, tak więc państwa nabrzeżne Europy i Ameryki Północnej dążyły do położenia swoich paluszków na arktycznej ropie. Tymczasem Chiny machnęły na to ręką i spokojnie zajęły całą Afrykę, przeciwko czemu nikt nie protestował, bo i po co. W takiej oto scenerii żyje nieznany z imienia Niemiec greckiego pochodzenia, Papadopoulos, dla przyjaciół Papa. Bezrobotny, zajmuje się nielegalnym przerzutem imigrantów z Azji do krajów wysoko rozwiniętych. Wiemy jeszcze o nim tyle, że jest w nieformalnym związku z niejaką Zorą Spess. Główny bohater książki przedstawia się nam w dniu nie byle jakim, bo jest to dzień, w którym pozaziemska cywilizacja przyleciała do nas na balonach. Wcześniej wysiadły komórki, radio i telewizja. Jednakże kosmici nie zeszli na Ziemię. Jedynie przelecieli się tymi baniaczkami po niebie, jakby w defiladzie. Tuż po tym jeden z nich, Tangel Ulosque, wyglądający jak zwyczajny człowiek, zamanifestował swoją obecność w telewizji, sprawiając, że był to jedyny dostępny kanał.

Oznajmił, że przybysze zwą się Ligą Pięciu. Kim lub czym są, nie wiadomo. Co najważniejsze, nie przybyli, aby najechać Ziemię – wręcz przeciwnie. Zajmują się spełnianiem życzeń. A dokładniej – zsyłaniem darmowych produktów poprzez Pocztę Lampionową. Ładujemy do takiego Lampiona "kawałek siebie", a następnego dnia w miejscu, z którego odpaliliśmy go, będzie na nas czekał gotowy produkt. Reakcja ludzi jest różna. Niektórzy zaczynają szaleć i niszczyć każdy Lampion, który wpadnie im w ręce, a inni robią zupełnie odwrotnie, wysyłając i zamawiając co się da. W miarę poszerzania listy dostępnych rzeczy, na Ziemi zaczynają dziać się rozmaite cuda i dziwy...

Nie dajcie się zwieść krótkiemu wprowadzeniu do fabuły, przedstawionemu powyżej. W "Trzecim najeździe Marsjan" kontakt z obcą cywilizacją i wszystkie związane z tym nadzwyczajności stanowią jedynie tło do rozlicznych rozważań socjologicznych autora. I trzeba przyznać, rozważań udanych. W książce analizowane są zachowania ludzi w obliczu niecodziennych, a wręcz niespotykanych warunków. Na okładce możemy przeczytać, że lektura niejako nawiązuje do swoich poprzedników – "Wojny Światów" oraz "Drugiego najazdu Marsjan". Jednak wygląda to tak, jakby pan Marek zadał sobie pytanie: Po co Marsjanie mieliby nas najeżdżać i niszczyć? Wykreował więc coś bardziej wyrafinowanego i subtelniejszego. W końcu ludzka cywilizacja żyje w nieustannej pogoni za promocjami, a za darmowe przedmioty da się pokroić.

Nie da się ukryć, że większość naszego społeczeństwa to przedstawiciele gatunku, jak to się wyraził w pewnym temacie na forum Etheriel, "homo drechicus neandertalis o inteligencji głazu". Nie można dziwić się więc, że plan obcych, jakikolwiek by nie był, może zostać zrealizowany w stu procentach. Niezmiernie urzekła mnie wizja bezradności bardziej światłej części populacji. Nasze pomysły są powstrzymywane od razu – jeżeli nie w zarodku, to krótko po próbie ich realizacji. Przez sporą część książki obserwujemy wszystko oczami Papy, gdy jest on jedynie zwykłym człowiekiem, próbującym się jakoś odnaleźć w tej nietypowej sytuacji. Przebieg wydarzeń spowodował, że został wplątany w całą historię, stając się swego rodzaju członkiem ruchu zwalczającego wpływy Ligii Pięciu. A te są wielkie i stopniowo prowadzą do upadku ziemskiej gospodarki.

Nie można nie wspomnieć o interesującym humorze z rodzaju tego "inteligentnego". Bardzo spodobała mi się postać Leo Winczorka, wnoszącego trochę żartu do powieści i aż miałem żal, że pojawiał się tak rzadko. Niemniej jednak pan Oramus nie wprowadza kogoś do fabuły ot tak sobie, dla zapchania stron. Każda z postaci ma coś do powiedzenia, jakiś pogląd do przedstawienia. Cieszy mnie, że poglądy te są momentami skrajnie różne, na zasadzie sceptyka i entuzjasty, dzięki czemu możemy spojrzeć na sprawę z obu stron.

Bardzo ciekawe obserwacje zachowań społecznych nie przykryją jednak pewnych wad. Przede wszystkim nie złapałem się na tym, żebym czytał książkę jednym tchem. Nie myślałem też o niej za dużo. Po prostu czasami przypominałem sobie o lekturze i stwierdzałem, że przeczytałbym sobie ze dwa rozdziały. Gdy historia ma się ku końcowi, na całe szczęście sytuacja ulega zmianie i naprawdę chcemy poznać zakończenie. Wydaje mi się, że winę za to ponosi niezbyt wartka akcja i małe przestoje, gdy fabuła kręci się wokół jednego punktu. Zbyt wiele treści merytorycznej, "mięsa", a za mało oprawy, dzięki której treść ta byłaby sprytnie ukryta w "ziemniaczkach". Do wydania nie mam o co się przyczepić. Media Rodzina spisała się bardzo dobrze. Żadnych fajerwerków, jest schludnie i czytelnie, a o to przede wszystkim chodzi.

Podsumowując, "Trzeci najazd Marsjan" nie rzuca na kolana, ale jest to pozycja, której warto poświęcić kilka chwil. Jest tu trochę fizyki, nieco biologii i pokuszę się o stwierdzenie, że każdy fan gatunku znajdzie tu coś dla siebie. Marek Oramus ma zdecydowanie ogromną wiedzę, a jego "ekstrapolacja dzisiejszych wynaturzeń" koniec końców sprawiła, że poświęciłem swój czas rozmyślaniom na temat tego, dokąd zmierza nasza cywilizacja i czy nie czeka nas rychły koniec, sprowadzony przez nas samych, a wobec którego będziemy całkowicie bezsilni.

Dziękujemy wydawnictwu Media Rodzina za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7.5
Ocena użytkowników
6 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...