Recenzja "Diablo III: Zakon"

1 minuta czytania

okładka, diablo iii: zakon, diablo iii, diablo 3, zakon

Pył po premierze "Diablo III" zdążył już opaść. Ci, co jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tą produkcją, mogą zawsze zajrzeć do uznanej we wszystkich dziewięciu kręgach piekieł recenzji Wiktula. Inni z pewnością mają już wyrobione zdanie. Mimo iż emocje zdążyły opaść, machina marketingowa nigdy się nie zatrzymuje. Stąd też w nasze ręce oddano kolejną książkę z serii "Diablo", pt. "Diablo III: Zakon". Jaka jest? Odpowiedź poznacie z ust Couruna. Zapraszamy do czytania!

Niedawno zakończone mistrzostwa Europy w piłce nożnej raz jeszcze pokazały, że logo wielkiej imprezy można wcisnąć praktycznie wszędzie – od kubków, po flagi, długopisy czy nawet choinki zapachowe do samochodów. Wydaje się wtedy, że to tylko kwestia czasu, zanim dany towar zniknie z półek, bowiem szczęśliwy nabywca chce mieć wszystko, co z daną marką związane. Właśnie dlatego nad Wisłą dość niespodziewanie pojawia się "Zakon", którego akcja poprzedza wydarzenia z gry "Diablo III". Chcąc fabułę książki przedstawić możliwie najzwięźlej powiedziałbym, że to w zasadzie książka o Decardzie Cainie oraz jego wyprawie, której wynik pozwala tchnąć iskierkę nadziei w świat szykujący się do ostatecznego konfliktu Niebios i Płonących Piekieł. Horadrimski uczony dociera do Kaldeum, gdzie spotyka Leę – dziewczynkę o niezwykłym potencjale, który pragnie wykorzystać także sam Belial.

Czytaj dalej...

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...